Ewelina Wypych

Ewelina Wypych
Kronikarz z OSP Zielona

środa, 14 marca 2012

Żuromin. 13 godzin akcji gaśniczej


Doszczętnie spalone 1 piętro budynku mieszkalno – handlowego, spalone mieszkania w oficynie, zalane sklepy na parterze. To wynik ogromnego pożaru, który miał miejsce w Żurominie, w nocy, z 3 na 4 marca.
Do dyżurnego z Państwowej Straży Pożarnej w Żurominie, o godzinie 00:43 wpłynęło zgłoszenie o pożarze budynków mieszkalnych na ul. Piłsudskiego. Natychmiast na miejsce zdarzenia przybyły dwa zastępy z jednostki PSP Żuromin, a potem dotarły jednostki ochotników z Zielonej i Poniatowa. Jednak z powodu braków środków gaśniczych zostały zadysponowane kolejne straże, m.in.: z Lubowidza, Bieżunia, Zielunia, Kuczborka, Lutocina i Chamska. W trakcie wezwano również dodatkowy zastęp ze specjalistycznym podnośnikiem. Na miejscu także były odpowiednie służby pogotowia, policja i zakład energetyczny.
Na początku strażacy musieli ewakuować pięciu lokatorów za pomocą drabiny, troje wyprowadzili schodami, reszta rodzin zdołała uciec samodzielnie. „Było bardzo niebezpiecznie, ale na szczęście nikt nie ucierpiał” – mówił rzecznik straży pożarnej kapitan Janusz Chyliński. 2 minuty po ewakuacji ludzi płonęły już wszystkie pomieszczenia. Pożar był bardzo trudny do opanowania. Silny wiatr niósł płomienie a lekki mróz ścinał podawaną wodę. Strażacy musieli zabezpieczyć sąsiednie budynki przed rozprzestrzenianiem się na nie ognia. Zagrożona była apteka i sklep. W pomieszczeniach znajdowały się butle z gazem. Mając na uwadze to, że mogły one wybuchnąć, druhowie polewali je wodą intensywniej. Na szczęście do wybuchu nie doszło.
 
Tuż po godzinie 2:30 zarwał się dach budynku. Płomienie były coraz większe i wznosiły się na kilka metrów. „Mieliśmy problem z hydrantami. Miały one za małe ciśnienie” – komentował jeden ze strażaków. Przed godziną 4 rano jeszcze raz przeszukiwano zgliszcza. W jednym z pomieszczeń, gdzie nie dotarł ogień, znaleziono psa. Zwierzak warczał na strażaków lecz nic mu się nie stało. Dogaszanie zarzewi ognia trwało do godziny 14:00 w niedzielę. W sumie akcja ratowniczo – gaśnicza trwała ponad 13 godzin. Budynek został spalony niemal doszczętnie. Drewniane lokale socjalne i 1 piętro spaliły się, natomiast sklepy na parterze zostały zalane wodą. „Nie uratowało się nic z naszego domu. Dzieci były przerażone” – opowiadała mieszkanka spalonego budynku.
Na miejsce pożaru przybył burmistrz Żuromina Zbigniew Nosek oraz inspektor nadzoru budowlanego Jacek Naworski. Pogorzelcom przydzielono nowe mieszkania socjalne z nowododanym budynku przy ulicy Lubowidzkiej oraz ulicy Wyzwolenia. Natomiast Urząd Gminy poprzez Miejsko – Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej zakupił dla poszkodowanych meble, środki czystości oraz naczynia.
Budynek został oddany do rozbiórki. Nie wiadomo jeszcze co było przyczyną pożaru. Sprawą zajęła się policja.
 
Mieszkańcy budynku przy ulicy Piłsudskiego od lat bali się pożaru. W roku 2009 wybuchł tam pożar. Wtedy udało się go szybko ugasić. Ogień rozprzestrzeniał się na parterze. W środku były drewniane okna i inne łatwopalne przedmioty. Wówczas rodziny te mogły powiedzieć, że miały większe szczęście niż teraz.